czwartek, 23 stycznia 2014

XII

*Z perspektywy Sophie

Po chwili ciszy wstałam z białej skórzanej kanapy. Rozejrzałam się dookoła, odkąd tu jestem nikt mi nie powiedział nic konkretnego. Spojrzałam na ścianę wykonaną ze szkła, po czym powoli przesunęłam się w jej stronę omijając stolik, przy którym znajdowały się cztery krzesła. Gdy stanęłam przy szybie spojrzał na mnie przystojny brunet, a po chwili wszedł do pomieszczenia obok. Kilka sekund później wyszedł z niego, a za nim dwóch siwych mężczyzn. Patrząc na mnie weszli do pomieszczenia i usiedli na krzesłach koło stołu, a brunet zatrzymał się koło drzwi przyglądając mi się.
- Witamy w siedzibie FBI- odezwał się mężczyzna, a ja ciągle przyglądałam się ludziom, którzy pracowali przy swoich biurkach- Jak pewnie już wiesz, chcemy abyś z nami współpracowała i dostarczyła nam to co obiecał na Thomas, w innym wypadku, będziemy zmuszeni wsadzić cię do więzienia, za wszystkie morderstwa.
- Nic na mnie nie macie- szepnęłam i odwróciłam się szybko, przez co chłopak, który się mi przyglądał wyciągnął broń i wycelował we mnie. Uniosłam lekko brwi i uśmiechnęłam się sztucznie.- Jeśli mam wam pomóc, to powinniście mieć do mnie choć trochę zaufania- spojrzałam na mężczyzn siedzących przy stole.
Odsunęłam krzesło na przeciwko nich i usiadłam na nim, nie zważając na chłopaka, który ciągle we mnie celował.
- Dean możesz na razie odejść.- powiedział jeden z nich, po czym chłopak opuścił broń i wyszedł. Mężczyzna wyciągnął czarną teczkę z moim nazwiskiem i przesunął ją w moją stronę. Otworzyłam ją niepewnie i spojrzałam na zdjęcia, które przedstawiały mnie, jak morduję jednego z pomocników Ian'a. Na innych mierzyłam do pewnego mafiozy, po czym strzelam mu prosto w skroń. Zadrżałam lekko i ścisnęłam brwi, po czym zamknęłam teczkę. Mężczyźni siedzieli wpatrując się we mnie z lekkim uśmiechem.
- Jak już mówiłam waszemu konsultantowi, nie wiem gdzie jest to czego szukacie. - położyłam dłonie na stole.- Sama nawet do końca nie wiem co jest w tych dokumentach, a nie wspomnę już o figurce.- uniosłam brwi, po czym powoli rozejrzałam się dookoła.
- Więc mamy rozumieć, że będziesz z nami współpracować?- spojrzeli na mnie pytająco.
- Jeśli zapewnicie mi mieszkanie, pieniądze i odnajdziecie Thomasa, postaram się wam pomóc, jak będę mogła. Oczywiście, do tego wszystkiego, uwolnicie mnie od wszystkich zarzutów, które chcielibyście mi postawić oraz pozbędziecie się wszystkich zdjęć ze mną ze swojej kartoteki.- przechyliłam lekko głowę i uśmiechnęłam się, wiedząc, że muszą się na wszystko zgodzić.
- Pieniądze i zdjęcia, możemy załatwić, od razu, ale mieszkanie i Thomas, to już inna sprawa. Poszukujemy Thomas'a już od dłuższego czasu, ale nie daje żadnych znaków życia, również wolelibyśmy aby to on tu był, a nie ty, a co do mieszkania, będziesz musiała zamieszkać z kimś z naszych ludzi, nie możemy ci jeszcze na tyle ufać.- powiedzieli po czym powoli wstali.
- Możecie mi opowiedzieć tylko, jak to się stało, że Thomas współpracuje z wami?- odwróciłam do nich głowę aby przyjrzeć się im.
- Wszystko w swoim czasie.- szepnął do mnie jeden z nich z lekkim uśmiechem po czym wyszli z pokoju.
Thomas prawe zawsze podejmował poprawne decyzje, mam nadzieję, że tym razem się nie pomylił.

*Z perspektywy Williama

- Nie może ze mną zamieszkać, urodziła mi się ostatnio córka.- powiedział agent Fox, opierając się o drewniane biurko.
- U mnie również nie, mieszkam z żoną i synem w kawalerce, ponieważ mam remont- powiedział Collins siadając na fotelu.
- Skoro jest z tym, aż taki problem, to może zamieszkać u mnie- odezwałem się po chwili milczenia. Sam nie wiem czemu to zrobiłem, może dlatego, że miałem co do niej większe plany?
- Skoro tak uważasz- powiedział Fox i klepnął mnie po ramieniu- Mam nadzieję, że ona cię nie zabije, ani nie okradnie.- uśmiechnąłem się sztucznie, ponieważ wcześniej nie przemyślałem takich możliwości.
- Założymy jej taki nadajnik, jak tobie, abyśmy zawsze wiedzieli gdzie jest.- powiedział Berks, jeden z tych który przed chwilą z nią rozmawiał. Oparłem się o ścianę i spojrzałem na towarzysza, który wychodził z pomieszczenia, zapewne od razu udał się załatwić sprawy z urządzeniem namierzającym.

~Około godziny później w mieszaniu Williama

- Kto to?- zapytała dziewczyna oglądając zdjęcia leżące na moim stoliku- Ładna- podniosła je i pokazała w moim kierunku lekko unosząc brwi.
- To moja- zawahałem się na chwilę, ponieważ nie wiedziałem jak ma określić ową kobietę- narzeczona.- podszedłem do niej i zabrałem zdjęcie chowając je do szuflady.
- Możesz mi opowiedzieć kim jesteś i czym się zajmujesz?- spojrzała na mnie po czym usiadła na kanapie.
- Teraz jestem konsultantem FBI- usiadłem na stoliku na przeciw niej- Kiedyś byłem złodziejem i oszustem- uniosła lekko brew.
- Może coś więcej?- położyła dłonie na kolanach i przechyliła lekko głowę.
- Kradłem obrazy, malowałem idealne kopie, później je sprzedawałem i zarabiałem miliony- przeczesałem swoje włosy- Zajmowałem się nie tylko takimi łatwymi sprawami, podrabiałem również rzeźby, testamenty, różnego rodzaju figurki oraz wina i inne alkohole. Złapali mnie jednak jak podrabiałem obligacje dla mojego dawnego przyjaciela- Lorensa, który wydał mnie w ich ręce.- uniosłem brew- Odsiedziałem rok kary, później uciekłem, a Berks i tak mnie znalazł i zaproponował mi pomoc w ujęciu Lorensa. Nie mogłem odmówić, ponieważ znów wróciłbym do więzienia. Od tej pory pomagam mu w rozwiązywaniu przestępstw. Rozpoznaję czy dzieła są prawdziwe, a jeśli jest taka potrzeba to podrabiam oryginały, aby złodziej ukradł tylko moją idealną kopię.- Sophie uśmiechnęła się lekko.
- Czyli musisz być najlepszy w tym co robisz- szepnęła i wstała po chwili po czym rozejrzała się po mieszkaniu- Zamknęliście Lorensa?- spojrzała na mnie, podchodząc do drzwi od jednej z sypialni.
- Tak, złapaliśmy go, ponieważ ma wielkie ego i podpisywał swoje kopie, po czym wystawiał je do domu aukcyjnego. Kiedy dostaliśmy zgłoszenie o prawdopodobnej kopi, sprawdziłem ją, po czym potwierdziłem fałszerstwo. FBI kupiło obraz, a przy przelewie pieniędzy na jego konto, odnaleźli go i zamknęli w więzieniu.- Przyglądałem jej się uważnie.
- Niesamowite- szepnęła i otworzyła drzwi przez co wstałem i podszedłem do niej wchodząc razem z nią do sypialni z wielkimi oknami oraz widokiem na cały Nowy Jork.
- To twoja sypialnia, masz własną łazienkę i garderobę, a na biurku leży karta kredytowa od FBI za którą od dziś będziesz płacić za wszystko. Radzę nie przesadzać z zakupami- dziewczyna lekko się uśmiechnęła i usiadła na łóżku. Pomieszczenie nie było wielkie, ale zmieściło się do niego łóżko małżeńskie, biurko, na którym leżało kilka teczek i czarny laptop. Pod oknem znajdowała się kanapa pasująca do łóżka. Na jednej ścianie znajdowała się łazienka, wyłożona czarno-białymi kafelkami. Na drugiej ścianie, była garderoba, poza półkami na buty i wielką szafą nic w niej nie było.
- Muszę jeszcze coś załatwić- szepnąłem wychodząc z pokoju.

*Z perspektywy Sophie

Kiedy chłopak wyszedł wstałam i rozejrzałam się po pokojach, byłam pod zdziwieniem pomieszczeń, myślałam, że umieszczą mnie w jakimś starym, brudnym hotelu. Nawet zapomniałam o nadajniku, który agent Berks przyczepił mi do kostki, nie był on wielki, kształtem przypominał obrączkę na nogę. Na szczęście nie czułam jak go noszę. Podniosłam kartę z biurka i wsadziłam do kieszeni spodni.
- Masz jakieś dodatkowe informacje?- usłyszałam męski głos w salonie. Podeszłam powoli do drzwi i wyjrzałam przez nie. Stał tam łysy mężczyzna, dosyć mały, miał około 40 lat, trzymał w dłoni zdjęcia dziewczyny, o którą wcześniej pytałam Willa.
- Jeszcze nie- odpowiedział- Ale musimy ją znaleźć, tylko nawet nie wiemy, kto ją porwał.- William podszedł do okna, a łysy mężczyzna spojrzał na mnie.
- A to kto?- William spojrzał na mnie, a ja powoli wyszłam z pokoju podchodząc do nich.
- To właśnie jest Sophie i to ona pomoże mam odnaleźć Emily.- otworzyłam lekko usta, ponieważ sama już nie wiedziałam o co chodzi i czego ode mnie oczekują.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz