sobota, 25 maja 2013

IV

*Z perspektywy Sophie

Kiedy się przebudziłam leżałam na kanapie przykryta kocem. Nie pamiętam jak się tu znalazłam. Powoli się podniosłam i podeszłam do okna delikatnie przesuwając zasłonkę i wpuszczając promienie słoneczne do pomieszczenia. Nad drzwiami wisiał zegar, który wskazywał 10.40. Przespałam całą noc, to pewnie przez ten wczorajszy gaz. Co się dokładnie zdarzyło. Ostatnie co pamiętam, to Thomas podnoszący mnie z kanapy. Ian, przez moją głowę przeleciała myśl, co się z nim stało? Zabili go? Nie, raczej nie, zabrał go Alex. Pewnie trzymają go tu, a ja muszę się z nim zobaczyć.
W kącie pokoju znajdowało się lusterko do, którego powoli podeszłam. Miałam na sobie bieliznę i ciemną koszulkę, zapewne Thomasa. Rozejrzałam się szukając swoich ubrań jednak nic nie znalazłam, owinęłam się tylko kocem i podeszłam powoli do drzwi. Nacisnęłam niepewnie klamkę i wyjrzałam na hol. Na szczęście nie było tam nikogo. Przeszłam kilka korytarzy i zapukałam do drzwi od pokoju Thomasa.
-Wejdź- usłyszałam po chwili oczekiwania. Delikatnie otworzyłam drzwi.
-Hej, wiesz gdzie są moje ubrania?- niepewnie wsunęłam głowę do środka badając czy jest on sam. Kiedy nikogo innego nie zauważyłam szybkim ruchem wślizgnęłam się do środka.
-Hej, nie, ale chyba poszły po prania.- Uśmiechnął się lekko przyglądając mi się- Mam dla ciebie ubrania od Saly.- rzucił mi torbę, którą pewnym ruchem złapałam.
-Dzięki- spojrzałam na niego i uniosłam lekko brew- Możesz powiedzieć mi co zrobiliście z Ianem?- chłopak delikatnie się uśmiechnął.
-Ian, a może zapytałabyś jak my się czujemy?- uśmiechnął się zadziornie, a ja posłałam mu nieszczery uśmiech- Dobrze, już dobrze. Ian jest w piwnicy, pewnie jeszcze śpi. Musimy go przesłuchać i dowiedzieć się gdzie znajduje się ich siedziba- powiedział i spojrzał na mnie.
-Zajmę się ty- szepnęłam i nie dałam mu czasu na odpowiedź, ponieważ szybko wyszłam z pokoju i wróciłam do tego co znajdowałam się wcześniej. To bardzo dziwne, że o tej porze nie było nikogo.
W pokoju znajdowała się łazienka, do której od razu poszłam. Zdjęłam z siebie koc, rzucając go na podłogę, która przykryta była błękitnymi kafelkami. Powoli zdjęłam z siebie bieliznę i wsunęłam się do kabiny prysznicowej. Wzięłam szybki prysznic, po czym owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam czesać moje włosy, układając je w niezgrabnego koczka. Założyłam świeżą bieliznę koloru czarnego i biały podkoszulek z koronką na plecach. Do tego wsunęłam na swoje nogi jeansy, a na stopy założyłam czarne vansy. Po chwili wyszłam z łazienki i jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju, po czym dotknęłam swoich włosów, które wciąż były wilgotne. Jednak nie miałam czasu na suszenie ich. Położyłam koc na kanapie i wyszłam z pokoju. Po schodach zeszłam do piwnicy, gdzie znajdowało się kilka osób, a przy jednych drzwiach odbywała się jakaś narada. Podeszła bliżej aby słyszeć o czym rozmawiają.
-Przecież wszyscy wiemy, że nic nam nie powie, musimy go jakoś do tego zmusić. Co proponujecie?- zapytał jeden ze starszych osób w naszym składzie.
-Torturujmy go, obetnijmy palca, albo...- powiedział jeden uśmiechając się
-Albo wpuśćcie tam mnie- powiedziałam wpychając się do środka tłumu.
-Sophie, dawno cię tu nie widzieliśmy- powiedział starszy.
-Wiem po prostu byłam zajęta studiami i nie do końca miałam czas- uśmiechnęłam się lekko- Powiedziałam Thomasowi, że to załatwię, więc tak zrobię- spojrzałam na drzwi- Dam sobie radę, nie mam już pięciu lat- zaśmiałam się i dotknęłam dłonią klamki
-Skoro pozwolił ci Thomas, to proszę bardzo, w końcu on go tu przyprowadził- uśmiechnął się do mnie i wskazał genem dłoni aby inni się rozeszli, po czym sam odszedł.
Powoli otworzyłam drzwi, po czym weszłam do środka. W pomieszczeniu znajdowało się małe okienko, przez które wpadało jedyne oświetlenie. Na samym środku na drewnianym krześle siedział Ian. Na jego dłoniach znajdowały się kajdanki solidnie przyczepione, a jego nogi zostały przywiązane liną do krzesła. Głowę miał przychyloną co oznaczało, że jeszcze spał.
Podeszłam powoli do niego i wplotłam delikatnie paluszki w jego włosy, po czym mocno pociągnęłam do tyłu. Słyszałam cichy jęk, co oznaczało, że Ian się wreszcie obudził.
-Wstawaj śpiąca księżniczko- szepnęłam słodko do jego ucha, po czym mocniej pociągnęłam jego włosy do tyłu. Zauważyłam jak przednie nogi krzesła uniosły się do góry.- Wstawaj- krzyknęłam i puściłam go. Powoli obeszłam go i stanęłam przed nim.- Jak się spało?-znów szepnęłam uroczo kucając przy nim, po to aby mi spojrzał w twarz.
-Dość niewygodnie, ale bywało gorze- spojrzał na mnie i uniósł brew. Szybko wzrokiem zilustrował pomieszczenie, a potem spojrzał na swoje nogi.- chce mi się pić- uśmiechnął się sztucznie.
-Dostaniesz wodę jak z tobą skończę-uśmiechnęłam się i uniosłam delikatnie dłonią jego brodę, po czym przysunęła swoją twarz do jego.- Tęskniłam- szepnęłam po czym musnęłam delikatnie wargami jego policzek, na co on usiłował mnie pocałować. Szybkim ruchem uderzyłam go dość mocno z otwartej dłoni w twarz. Po czym chłopak jęknął, bo uderzenie było mocniejsze niż zamierzałam.
-Za co to było?- szepnął przyglądając mi się.
-To było za twój wczorajszy pocałunek na parkiecie- Szybkim ruchem znów uderzyłam go w drugi policzek- To za twój wczorajszy pocałunek w windzie.- kolejnym ruchem uderzyłam go z pierwszy policzek i znów słyszałam jak jęknął- To jest za wczorajszy pokój, a to jest najlepsze- szepnęłam i mocnym kopnięciem w jego tors, przez co krzesło przewróciło się na ziemię- A to było za pistolet przy skroni. Uważam, że jesteśmy kwita.- Powiedziałam pochodząc do drzwi i powoli je otwierając. Zerknęłam na niego jeszcze raz, jego klatka zaczęła się unosić coraz szybciej, był bardzo zdenerwowany.- Ktoś ci zaraz przynieś wodę, bo na razie z tobą skończyłam- szepnęłam po czym wyszła, zamykając za sobą drzwi. Przed drzwiami siedziało kilku chłopców.- Przynieście mu szklankę wody i sprawdźcie, czy nic mu nie złamałam, po czym przyjdźcie do Thomasa i powiedźcie mu o tym.- Powiedziałam po czym oni posłusznie kiwnęli głowami, a ja wróciłam do pokoju Thomasa, w duszy się ciesząc z tego co zrobiłam, w końcu należało mu się. Chodź jednak nie wiem czy do końca.

środa, 22 maja 2013

III

* Z perspektywy Thomasa
~Godzina 20.40

Kiedy odszedłem razem z Alexem wróciliśmy do samochodu i wyjąłem plecak, w którym były: 2 pistolety, granat dymny, sznurki, 2 maski gazowe, kajdanki i kilka noży.
-Sądzisz, że da sobie radę?- Zapytał Alex mrużąc oczy i wyciągając z plecaka pistolet.
-Nie do końca w nią wierzę. Ian to jej pierwsza miłość, chłopak jeszcze z liceum. Zająć owszem się nim może i to dla nas dobrze, ale nie wiem czy zdążymy ją wyciągnąć za nim coś się stanie- Spojrzałem na Alex'a opiekuńczym wzrokiem.
-Czy ty sugerujesz, że może jej się coś stać?- uniósł brew przyglądając mi się ze zdumieniem.
-Tak, ale mam nadzieję, że będzie wiedziała o tym, że ma być w jego pokoju, razem z nim- Spojrzałem na budynek- Mała mnie jeszcze nigdy nie zawiodła- Powiedziałem zakładając plecak.- Idziemy.
-Oczywiście- Szepnął Alex, pewnie jeszcze ciągle bojący się o Sophie.
Po kilku minutach byliśmy już w środku, dostaliśmy się od strony kuchni, po czym przedostaliśmy się na ewakuacyjną klatkę schodową. W końcu nikt nie mógł nas zobaczyć, nie mieliśmy garniturów, więc ludzie Ian'a czy nawet Sens'a mogli by nas rozpoznać.
-Na którym piętrze mieszka Ian?- Spojrzał na mnie Alex unosząc brew.
-Na 17, pójdziemy tam założymy czujniki ruchu, a potem pójdziemy przez szyb wentylacyjny.- Rozejrzałem się szukając tabliczki na, którym piętrze jesteśmy. To dopiero 4 piętno, więc jeszcze tylko 13. Tylko 13. Zerkam w górę, jednak nie widać końca.
-To idziemy- zerka na mnie Alex po czym dość głośno westchnął.
Po około 20 minutach jesteśmy na samej górze przy wyjściu z windy, którym wejdzie Ian z Sophie.
-Pomożesz mi?- Szepcze Alex, który stara się umocować czujnik przy wyjściu.
-Jasne- Odszeptuję i podchodzę do niego, po czym pomagam mu przykleić urządzenie do ściany.
-Gotowe- Mówię po chwili i włączam czujnik, który zapala małe czerwone światełko.
Staję nieruchomo i wsłuchuję się w dość cichy szmer.
-Winda- Szepczę odsuwając się i chowając się razem z Alexem za ścianę przy windzie.
Winda zatrzymuje się, a po chwili wyłania się z niej Sophie i Ian. Drzwi do pokoju otwierając się po czym powoli do niego wchodzą. Nie było by to wcale dziwne, gdyby nie fakt, że Sophie miała owinięte nogi wokół jego pasa, a Ian trzymał dłonie na jej pośladkach. Możliwe, że zauważyli by nas gdyby nie byli, tak bardzo przejęci sobą. Kiedy po chwili zniknęli w pokoju, a drzwi zamknęły się, uderzyłem Alex'a w ramię i podążyliśmy do kratki od przewody wentylacyjnego. Nożem wykręciłem śrubki i weszliśmy do środka. Wcześniej dokładnie przejrzałem mapę, więc wiedziałem jak się kierować. Skręciłem w prawo, potem w lewo i na koniec jeszcze raz w prawo. Naszym oczom ukazałam się kolejna kratka. Znów odkręciłem śrubki i delikatnie zdjąłem kratkę.  Trzymając ją w dłoni powoli wyszedłem z szybu, a za mną Alex. Pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy zapewne było łazienką. Kratkę odłożyłem przy ścianie po czym spojrzałem znacząco na Alex'a aby przygotował granat dymny.
-Przepraszam, ale wiesz, że taka jest moja praca- słyszę głos Iana
-Chyba sobie żartujesz- odpowiada po chwili Sophie.
-Wybacz- szepnął.
Wiedziałem, że coś dzieje się nie tak, więc z razem z Alexem założyliśmy maski gazowe. Szybkim ruchem otworzyłem drzwi od łazienki i zobaczyłem jak Ian siedzi na Sophie i celuje jej w skroń. Alex wyjął zawór z granatu i rzucił nim niedaleko kanapy. Dym szybko się rozniósł, słyszałem tylko kaszlnięcia Iana i Sophie. Wyjąłem z plecaka sznurek i poszedłem w stronę kanapy. Zauważyłem Iana, więc szybko wyrwałem mu broń, po czym związałem mu ręce co nie było trudne po zaczął tracić przytomność. Zrzuciłem go na podłogę po to aby Alex, mógł zabrać już nie przytomną Sophie. Przerzuciłem Iana przez ramię, tak sam jak Alex Sophie. Wyszliśmy z pokoju i kierowaliśmy się w stronę klatki schodowej, którą wcześniej weszliśmy. Kilka minut później wyszliśmy z budynku i wróciliśmy do samochodu. Alex wrzucił Iana do bagażnika wiążąc mu jeszcze nogi, tylko dla bezpieczeństwa. Położyłem Sophie ostrożnie na siedzeniu. Zdjęliśmy maski i rzuciliśmy je obok Iana. Kilka minut później odjechaliśmy, kierując się do naszego budynku, gdzie powinni zająć się Ianem tak jak potrzeba. Zastanawia mnie tylko jedno, czemu Ian nie strzelił? Przecież miał czas przed rzuceniem granatu. Mógł bez problemu zabić dziewczynę.
                
Czytasz= Komentarz 

wtorek, 21 maja 2013

piątek, 17 maja 2013

II

-Długo na nas czekałeś?- Zapytała Soph przytulając się lekko do Alex'a
-Nie dosłownie chwilę- szepnął chłopak i spojrzał na Thomas'a- Więc jak idziemy?- uniósł brew i poprawił swoją kurtkę.
-Pewnie, uważaj na siebie młoda. Masz go tylko czymś zająć to nie tak dużo, prawda?- powiedział Thom unosząc brwi.
-Prawda- szepnęła Soph poprawiając delikatnie sukienkę- Wy też na siebie uważajcie- spojrzała na zegarek na wieży, który wskazywał 20.35.-Macie godzinę na załatwienie wszystkich spraw, potem Ian zacznie się czegoś domyślać- Uniosła lekko brew i spojrzała na nich poważnie.
-Wiemy, wiemy, ale jeśli będzie trzeba to prześpisz się z nim- Powiedział stanowczo Alex- Masz to załatwić tak aby się nie domyślił- uśmiechnął się prowokująco i uderzył Thomasa w rękę- Dobra idziemy.
Po chwili Thom i Alex odeszli, a Sophie powoli weszła do środka. Wszędzie było pełno ludzi, ubranych w piękne i drogie stroje. Na środku sali było wyznaczone miejsce do tańca, a po prawej stronie stał barek z alkoholem. Dziewczyna stanęła z boku i zaczęła wypatrywać swojej ofiary. Ian stał przy barku i rozmawiał z kilkoma mężczyznami. Jak zwykle był ubrany w drogi garnitur przeszywany złotą nitką. Kiedy mężczyzna został sam dziewczyna postanowiła wkroczyć do akcji. Poprawiła swoje włosy i sukienkę. Powolnym krokiem ale z gracją podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu.
-Dawno się nie widzieliśmy- szepnęła mu do ucha ciągle stojąc za nim.
Chłopak dość niepewnie odwrócił się do niej i na jego twarzy pojawił się lekki grymas.
-Prawda dawno, o ile pamiętam to ostatnim razem chciałaś mnie zabić, czy dziś będzie inaczej?- uniósł brew i usiadł na stołku przy barze.
-Dziś jestem tu tylko ze względu na zabawę- uśmiechnęła się uroczo, a Ian przyjrzał się jej dokładnie i zamówił 2 porcje whisky. Sophie usiadła obok niego- Jesteś dziś sam, bo jakoś nie widziałam twoich ludzi- uniosła delikatnie brew.
-Można tak powiedzieć. Zatańczysz?- chłopak podniósł się dość szybko i chwycił mocno dziewczynę za dłoń.
-Ale nasze whisky- szepnęła
-Wypijemy jak wrócimy- powiedział ciągnąc Soph w stronę parkietu. Dziewczyna doskonale wiedziała o co mu chodzi, jak zwykle chce sprawdzić, czy nie ma podsłuchu albo broni.
Kiedy zatrzymali się na środku parkietu Ian położył dłoń na jej biodrze i przycisnął do siebie. Sophie położyła dłoń na jego ramieniu i zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Chłopak powoli zjechał dłonią po jej pośladkach i zatrzymał ją na udzie, delikatnie sunąc po nim rękom.
-Jestem czysta- szepnęła mu rozkosznie do ucha. Lubiła jak ją dotykał, ponieważ robił to bardzo delikatnie i każdy jego ruch był dla niej przyjemnością.
-Właśnie widzę- odszeptał jej do ucha i złożył delikatny pocałunek na jej szyi, po którym Sophie aż zadrżała.- Ciężko mi uwierzyć, że jesteś tu sama.- znów szepnął jej do ucha
-Jak widać nie ma tu nikogo- Sama nie wierzyła, że kłamstwa przychodzą jej tak łatwo.
Chłopak przejechał delikatnie wargą po jej szyi i przesunął dłoń do jej pośladków, po czym przycisnął ją mocno do siebie.- Tęskniłem za tobą- szepnął patrząc jej w oczy. Miał bardzo przenikliwy wzrok, od którego dziewczyna, czuła się jak w transie.
-Ja za tobą też- szepnęła kładąc dłoń na jego policzku. Dziewczyna przez chwilę zapomniała po co tu przyszła, znów się w nim zatraciła. Ciągle go kochała i nie dało się tego ukryć, w końcu to on był jej pierwszym mężczyzną na poważnie. Nie mogli byś jednak razem, on szef gangu mordującego ludzi dla Sens'a, a ona pracująca dla Mathias'a. Ci dawaj to dopiero się nienawidzili. Nasyłali na siebie morderców, podpalali domy i biura, aż w końcu zaczęli zabijać sobie nawzajem współpracowników.
-Chodź ze mną na górę- szepnął Ian delikatnie całując szyję Soph.
-Nie mogę- odszeptała, jednak po chwili przypomniały jej się słowa Alex'a, że ma zatrzymać Ian'a. Idealnym miejscem będzie pokój, w którym sama będzie mogła go zatrzymać, ponieważ on nawet niczego się nie spodziewa-
-Nie daj się długo prosić- szepnął i musnął wargami jej wargi. Sophie zamarła, nie spodziewała się, że to zrobi, jednak czekała na więcej.
-Może możesz mnie jakoś przekonać?- uniosła delikatnie brew. Ian przycisnął ją mocno do siebie i przysunął wargi do jej warg, składając delikatnie pocałunki na jej ustach.
-Teraz lepiej?- delikatnie się od niej oderwał.
-Zdecydowanie- szepnęła przygryzając swoją wargę.
Mężczyzna delikatnie chwycił jej dłoń i zszedł z parkietu. Powoli podążył do windy, a kiedy weszli do niej kliknął przycisk z numerkiem 17, a później wpisał kod do swojego pokoju. Sophie oparła się o ścianę windy i przyciągnęła go do siebie trzymając jego krawat. Ian położył dłonie na jej pośladkach, dzięki czemu mogła objąć jego pas swoimi nogami. Patrzyli sobie w oczy przez chwilę, a po chwili Ian zaczął ją całować. Sophie wplątała delikatnie palce w jego włosy, a on zjechał wargami do jej szyi. Dziewczynę przechodził cały czas dreszcz, miły dreszcz. Otworzyła delikatnie usta, a po chwili pociągnęła jego twarz do swojej. Ian znów zaczął ją całować, tym razem namiętniej. Ich języki siłowały się, dopóki winda nie zatrzymała się i drzwi się nie otworzyły. Chłopak chwycił mocno jej pośladki i nie przerywając ją całować wysiadł z windy. Położył ją delikatnie na kanapie w swoim pokoju. Dziewczyna nie wiedziała do końca co się dzieje, była zdziwiona swoim zachowaniem, nigdy nie szła, aż tak na żywioł, jednak do końca jej to nie przeszkadzało. Chłopak po chwili oderwał się od niej i szybkim ruchem przyłożył broń< która zapewne była schowana pod poduszką> do jej skroni. Sophie spojrzała na niego zła, że dała się tak podejść, a to przecież ona powinna teraz celować w głowę jemu.
-Przepraszam, ale wiesz, że taka jest moja praca- szepnął przeładowując magazynek.

poniedziałek, 13 maja 2013

I

 - Zrobiłem zakupy- powiedział Max odkładając papierowe torby na blat stołu.
- Kupiłeś mi jogurt?- uniosła lekko brew Sophie bawiąc się przy tym kosmykiem włosów.
- Czy ja kiedyś czegoś zapomniałem?- uniósł kusząco brew i uśmiechnął się uroczo. Zawsze czegoś chciał kiedy tak się uśmiechał.
- Więc czego potrzebujesz dziś?- Sophie szeroko się uśmiechnęła i podeszła bliżej do Max'a.
- Mam dziś imprezę i chciałbym abyś poszła ze mną. Więc jak piszesz się?- powiedział obejmując w pasie brunetkę.
- Przepraszam, ale muszę wyjść i nie wiem czy zdążę wrócić. Możliwe, że nie wrócę na noc, po prostu umówiłam się z Niną- szepnęła dziewczyna przyglądając mu się uważnie.
- Rozumiem- szepnął do ucha Sophie- Coś właśnie dzwoni ci w kieszeni- zaśmiał się i odsunął od dziewczyny.
-To pewnie Nina, czeka na mnie przed mieszkaniem- Soph uśmiechnęła się do niego po czym pocałowała lekko w policzek. Szybkim ruchem zabrała czarną skórzaną kurtkę i beżową torebkę.
-Pa- powiedziała tuż przed zamknięciem drzwi.
-Pa- powiedział chłopak siadając na kanapie
Znów to samo uczucie, że wystawiam go. Ale przecież muszę jakoś zarabiać, a poza tym kocham to co robię. Na twarzy dziewczyny pojawił się mimowolny uśmiech.
Kilka metrów od mieszkania stało czarne porsche 911 z ciemnymi szybami. Thomas od zawsze lubisz szybką jazdę.
-Hej- powiedziała dziewczyna wsiadając do samochodu, od strony pasażera.
-Hej, czytałaś wszystko co ci przesłałem- Thom spojrzał na nią i uniósł lekko brew, po czym szybko ruszył wgniatając Sophie w siedzenie.
-Prawie, prawie całe. Akcja ma być czysta, jak wszystkie inne, mam być grzeczna i nikogo dziś nie zabić- Powiedziała wyciągając ze schowka mapę.- Wejdę głównym wejściem, a ty tyłem, potem...
-Nie będzie potem, bo zmieniamy sprawę i miejsce- chłopak spojrzał na nią i ścisnął brwi- Dziś musi być inaczej.- po chwili znów wpatrywał wzrok w drogę
-Ale, przecież wszystko było przyszykowane. Nie tak się umawialiśmy, mieliśmy go tylko trochę postraszyć i zostawić.- Soph ciągle wpatrywała się w jego profil
-Powiedziałem, że zmieniamy akcję i musimy porwać Ian'a.- Thomas z kamienną twarzą wpatrywał się w drogę.
-Sami tego nie zrobimy- Soph rzuciła mapę za siebie- Możesz mi chociaż powiedzieć gdzie jedziemy?- powiedziała dość głośno.
-Jedziemy jeszcze po Alex'a- spojrzał na nią ukradkiem
-Chyba żartujesz, po ostatniej akcji ledwo co wyszedł, a ty chcesz go znów narażać, nie, nie zgadam się- Sophie krzyknęła uderzając dłońmi w siedzenie.
-Nie mamy wyjścia, reszta jest na innej sprawie.- Wziął głęboki wdech- Będziesz musiała się przebrać, ubrania masz z tyłu.- wskazał ręką na walizkę,która leżała pod mapą.
-Co?- Powiedziała dziewczyna rozglądając się, a po chwili biorąc walizkę do ręki. Powoli ją otworzyła i wyjęła z niej sukienkę koloru chabrowego sięgającą jej go połowy ud.-Chyba żartujesz- powiedziała przyglądając się sukience.
-Jedziemy na bal- spojrzał na nią- Tam musisz zająć się Ian'a, tak jak zwykle- uśmiechnął się do niej lekko i puścił jej oczko.
-Bardzo śmieszne, to było kiedyś i nigdy nie wróci. Muszę się przebrać.- włożyła znów sukienkę do walizki.
-Przebieraj się tu, myślisz, że nigdy cię nie widziałem nago?- uniósł brew i uśmiechnął się.
-Tak, tak właśnie myślę- uśmiechnęła się lekko- Masz się patrzeć cały czas na drogę- powiedziała i zagroziła mu paluszkiem.
Powoli zdjęła z siebie ramoneskę, po czym odrzuciła ją za siebie. Odpięła guzik spodni od swoich jeansów, a po chwili zsunęła ze swoich nóg, białą obcisłą koszulę również zrzuciła i odłożyła razem z kurtkę. Spojrzała na Thomasa, który najwidoczniej był przejęty bardziej jej ciałem niż drogą.
-Jeszcze nie jestem naga i na razie nie zamierzamy być- powiedziała kładąc dłoń na jego policzku i odwracając jego twarz w stronę drogi- Zboczeniec- szepnęła i sięgnęła po czarne rajstopy, które delikatnie wsunęła na swoje zgrabne nogi, a po chwili na czarny komplecik bielizny założyła chabrową sukienkę.
-Mógłbyś- szepnęła odsłaniając włosy i pokazując chłopakowi suwak- Sama nie dam rady- odwróciła się do niego plecami.
-Ależ oczywiście- powiedział i położył dość chłodną rękę na jej biodrze i delikatnie chwycił suwak, przesuwając dłonią po jej skórze. Sophie lekko zadrżała i uśmiechnęła się, ponieważ wiedziała, że chłopak również się uśmiecha. Ich chwilę milczenia przerwał telefon Thomas'a.
- Odbierz- szepnęła dziewczyna zakładając beżowe buty, na dość wysokim obcasie.
-Hej Alex, gdzie jesteś?- Zapytał znów wpatrując się w drogę.- Dobrze nie ma problemu, to my też zaraz będziemy. Tak, młoda jedzie ze mną. Na twarzy Soph przez ten czas powstał wielki grymas, nienawidziła jak ktoś ją tak nazywał.- Poczekaj na nas na wejściu, jeszcze 10 minut i jesteśmy.- powiedział po czym się rozłączył.
-Jeszcze raz nazwiesz mnie młoda, albo mała, to obiecuję, że zrobię ci krzywdę i będziesz płakał- Spojrzała na niego wyraźnie zła.
-Dobra, dobra, tylko nie gryź. Jak tam ten twój przyjaciel, z którym sypiasz?- zapytał zaciekawiony.
-Przecież mówiłam ci, że nie sypiamy już ze sobą, a dziś musiałam go znów okłamać.- spojrzała na niego i uniosła brew- Domyśli się w końcu czegoś, że żadna Nina nie istnieje, a wtedy będę musiała go zabić, ale dla mnie to nie problem- odwróciła twarz chcąc ukryć swój wyraz twarzy, ponieważ nie chciałaby dopuścić do takiej sytuacji, że Max'owi mogłoby się coś stać.
-Jesteśmy już, więc nie musisz mi się już zwierzać- powiedział i wysiadł z samochodu, po czym rzucił kluczyki jednemu z mężczyzn na schodach-Tylko nie zarysuj- uniósł brew i otworzył drzwi Sophie, która powoli wysiadła i stanęła obok Thom'a.
-Widzę Alex'a- szepnęła i chwyciła dłoń chłopaka, po czym podążyła schodami w górę, aby przywitać się z Alex'em.




piątek, 3 maja 2013

Prolog

Tytuł: Give me love
Rodzaj: Romans/ Kryminał 
Bohaterowie: Sophie Rayns, Max Samons, Emily Sheyn, Thomas Dankens

Sophie razem z ojczymem przyjechała do Nowego Jorku, zaraz po śmierci swojej matki. Nigdy nie kochała nowego partnera matki, nie tolerowała go. Nikt nie chciał jej powiedzieć jak zginęła, do czasu kiedy usłyszała rozmowę ojczyma z jego przyjacielem. Jej mamusia, osoba dla 14 letniej dziewczynki wtedy najważniejsza i najpotrzebniejsza, została zamordowana. Soph zrozumiałaby gdyby stało się tak z rąk jakiegoś mordercy lub byłby to nawet przypadek, ale nie Anastasia zginęła z rąk jej ojczyma. Sophie od tej pory nie była już taka sama. Uciekła z domu i zamieszkała u swojego przyjaciela, który miał wtedy już 18 lat. Thomas traktował ją jak własną siostrę. Miał on jednak jedną zasadniczą wadę, był płatnym mordercą. To raczej nie najodpowiedniejszy towarzysz dla wtedy już 15 nastolatki. Soph chciała jednak zostać taka jak on, chciała być silna, samodzielna, a najważniejsze chciała zemścić się na ojczymie. Thomas trenował ją, a dziewczyna szybko pochłaniała całą wiedzę i sztukę walki. Po kilku latach postanowiła dołączyć do przyjaciela i pomagać mu w jego pracy. Dzięki swojemu wdziękowi i przebiegłości nie miała problemów z żadną sprawą. Chodź teraz ma 24 lat, na jej koncie jest już mnóstwo morderstw, jednak nigdy nie przypadkowych. Niby dziwne, że płatna morderczyni, która bez mrugnięcia okiem zabija ludzi, studiuje prawo. Niektórzy z jej współpracowników obcinają kosmyki włosów swoich ofiar, a ona studiuje prawo. Po prostu podnieca ją to, tak samo jak szybkie samochody czy niebezpieczni mężczyźni. Czasem zdarza jej się przypadkowy sex, ale to tylko z wyjątkowymi mężczyznami. 
Od kilku miesięcy mieszka z Max'em, który także studiuje prawo. Zdarzyło im się przespać ze sobą kilka razy, ale i tak są tylko przyjaciółmi. 
Mam nadzieję, że spodoba wam się mój blog i moja historia, jeśli nie to piszcie w komentarzach co wam się w niej nie podoba, a jeśli wam się podoba to piszcie co się wam spodobało. Postaram się pisać rozdział raz na tydzień lub na dwa tygodnie, zależy czy będę miała czas i wenę.
                                                                                         Dziękuję za uwagę.
                                                                                                           Samara <3