poniedziałek, 27 stycznia 2014

XV

* Z perspektywy Will'a

Stałem przy oknie wpatrując się w ludzi idących po chodniku. Usłyszałem kroki Sophie, która po chwili stanęła obok mnie. Wyciągnąłem swój telefon i zadzwoniłem do Lil'a. 
- Musisz mi pomóc, przyjeżdżaj jak najszybciej - zostawiłem mu wiadomość w skrzynce. 
- Kim on jest? - szepnęła Sophie stając przede mną. 
- Lil jest moim najlepszym przyjacielem, pomagał mi jeszcze za czasów złodziejskich. Ma fotograficzną pamięć i jest dobrym kanciarzem. Z resztą niedługo sama zobaczysz. - Dziewczyna przysunęła się do mnie i przejechała dłonią po moim krawacie. 
- Jaką masz teraz sprawę z agentem Berksem? -sunęła delikatnie dłonią po mojej koszuli, a ja powoli objąłem ją w pasie. Znam wszelkie sztuczki złodziejstwa i oszukiwania, przez co wiem, że jej czułość nie była bezinteresowna. 
- Drobiazg, muszę tylko idealnie podrobić Van Gogh'a - uśmiechnąłem się lekko i powolnym ruchem wyciągnąłem telefon, który miała w tylnej kieszeni, po czym schowałem go do rękawa. Poczułem jak wyciąga mi broń zza paska, jednak nawet nie drgnąłem. Niech myśli, że jest górą. 
- Niech zgadnę "Irysy"?- Potwierdziłem kiwając głową. - Właśnie ten obraz zaginął z muzeum, w którym nie dawno była Emily. - Przeszedł mnie dreszcz, kiedy wypowiedziała jej imię. – Will, przykro mi, ale sądzę, że to ona. 
- Też tak uważam.- Przyjrzała mi się dokładnie, po czym odsunęła się. - Nie chcę trafić do więzienia, dlatego muszę wykonać swoją pracę. Może nie będzie aż taka głupia, aby wracać po obraz samemu. 
 - Po co wracać? - odwróciła się do mnie przodem i patrzyła na mnie. 
- Namaluję kopię, aby później zanieść ją do muzeum. W mediach ukarze się informacja, że oryginał spoczywa spokojnie, a tamtego dnia została skradziona idealna kopia. Ja bym wrócił i zamienił obrazy. Jeśli dobrze znam Emily, zrobi to samo. - Poszedłem do niej powoli. 
- Sam to wymyśliłeś? - przechyliła lekko głowę. 
- Oczywiście. - Chwyciłem jej nadgarstek i przyciągnąłem ją mocno do siebie - Oddaj broń… - szepnąłem jej do ucha. Dziewczyna westchnęła i wolną ręką zza swojego paska wyciągnęła broń, którą wsunęła za mój. 
- A ty oddaj mi telefon. - Tym razem ona szepnęła mi do ucha.
- Nie jest twój i na razie jest dowodem w zbrodni - mruknąłem. 
- Jeśli twój partner go nie zabrał, to znaczy, że nie jest - przygryzła delikatnie wargę i wsunęła dłoń do mojego rękawa. Patrząc mi w oczy wyciągnęła go.
- Widzę, że znamy te same sztuczki - uśmiechnęła się, a ja puściłem jej nadgarstek. Przejechała delikatnie dłonią po moim policzku, jednak szybko odsunęła się ode mnie, ponieważ do mieszkania wszedł Lil. 
- Przeszkadzam? - zmarszczył brwi i spojrzał na nas. 
- Nie, nie przeszkadzasz. Dobrze, że jesteś, bo potrzebuję twojej pomocy. - Spojrzałem na Sophie, która również patrzyła na mnie. 
- Będę u siebie - powiedziała i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź weszła do swojego pokoju. 
- Co się stało?- Lil usiadł na kanapie. 
- Potrzebuję farbę olejną z 1889, taką jaką Van Gogh namalował ‘Irysy’. - Spojrzałem na niego i przeczesałem dłonią włosy. 
- Chodzi mi o to, co wydarzyło się zanim wszedłem. - Zdziwiłem się dość jak to powiedział. 
- Nic się nie wydarzyło. – odpowiedziałem dość ostro. 
- Widzę jak na nią patrzysz. Tak samo patrzyłeś na Emily jak uczyłeś ją wszystkich sztuczek. - Powoli wstał. - Ona jest równie dobra jak ja - uśmiechnąłem się mimowolnie, a Lil patrzył na mnie z przejęciem. 
- Załatwię tę farbę. - Powiedział i podszedł do drzwi wyjściowych. - Uważaj na siebie, słyszałem co się stało. 
- Skąd? - przejechałem palcami po swojej brodzie. 
- Nie pamiętasz? Mam radia FBI w mieszkaniu. -Zaśmiałem się. 
- Będę na siebie uważać - szepnąłem z niedowierzania kręcąc głową. Lil był naprawdę niezwykły, wiedział zawsze, co się stało i gdzie. Był jak chodzący informator. 
Kiedy Lil wyszedł, wszedłem do swojej pracowni, przebrałem się i wyciągnąłem płótno z odpowiedniego okresu. Włączyłem muzykę klasyczną, która od zawsze mnie uspokaja i pozwala zatracić się w tym co robię najlepiej, czyli fałszuję obrazy.

2 komentarze: